piątek, 29 czerwca 2012

Patience.

Hej.
Chciałabym tylko powiedzieć, że blog zostaje ZAWIESZONY, za co bardzo
przepraszam osoby które czekały na następny rozdział, ale po prostu nie czuję
żebym była w stanie pisać to tak, żeby mnie to zadowalało.
Do tego dochodzi jeszcze brak czasu. Wszyscy mamy już wakacje, ja akurat
mało kiedy będę w domu i najzwyczajniej w świecie nie mam czasu napisać
rozdziału, a kiedy już jestem w domu to wolę zająć się czymś innym bo po
prostu nie mogę skleić nawet jednego sensownego zdania tutaj. Dwa ostanie
rozdziały były wymuszone przeze mnie, co zresztą zapewne widać. Na prawdę
miałam nadzieję że będę potrafiła bez dłuższej przerwy pisać rozdziały i dodawać
je regularnie. Dużym zaskoczeniem było dla mnie że pod rozdziałami pojawiały
się pozytywne komentarze i pisaliście je bo po prostu chcieliście. Niejednokrotnie
czytając je nabierałam ochoty na dalsze pisanie.
Postaram się ruszyć dalej po wakacjach, kiedy będę siedzieć już w domu.
Jeśli najdzie mnie wena, w co wątpię, rozdział może pojawić się przed 28 lipca, w
 przerwie pomiędzy wyjazdami.
+ Zaczęłam pracować nad opowiadaniem o Niamie, które ma z góry nakreśloną
fabułę, i w przeciwieństwie od tego opowiadania takową będzie posiadało.
Pisanie idzie dobrze, a publikować zacznę je kiedy skończę pisać żeby nie znaleźć
się znów w takiej sytuacji jak ta teraz. Pisanie go daje mi o wiele więcej satysfakcji,
przewiduje na nie jakieś 10 rozdziałów + epilog. Linkiem na pewno podzielę się
tutaj kiedy już skończę. : )
++Jeśli ktoś chciałby mi polecić jakiś bromance, to śmiało piszcie w komentarzu,
będę wdzięczna.
Na koniec życzę wszystkim którzy to czytają udanych wakacji.
Bawcie się, YOLO.

Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. Do zobaczenia!

niedziela, 17 czerwca 2012

#7. One night.

- Naprawdę myślisz że to zdrowe? Mam na myśli... HARRY!
Podskoczył gwałtownie, upuszczając książkę na kanapę, a ta spadła z plaskiem
na podłogę.
- Mówiłem do ciebie od kilku minut, a ty chyba nawet nie mrugnąłeś.
Podrapał się nerwowo w tył głowy.
- Słuchałem cię, słowo- odpowiedział niskim głosem, rumieniąc się nieznacznie
i posyłając mi jeden z tych swoich uśmiechów obok których nie można było
przejść spokojnie bez odwzajemnienia go.
- Yeah, gapiąc się w książkę. Potraktujmy to jako monolog.- Wzruszyłem
ramionami.
Nie byłem zły że mnie nie słuchał, tylko rozbawiony. Taki był Harry, wiecznie
rozkojarzony, z głową w chmurach. Taki był mój Harry.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to odkąd tu siedzimy, nie przeczytałem ani słowa
napisanego  w tej przeklętej książce, i jeśli nie słuchałem cię to tylko z powodu
że to właśnie  na ciebie się gapiłem.
Pokręciłem głową z politowaniem i otoczyłem go ramieniem, pozwalając mu
schować głowę w  zagłębieniu mojej szyi. Nawet po takich wyznaniach robiło mi
się ciepło.
 Przejechał nosem po moim obojczyku i dmuchnął ciepłym powietrzem, które
omiotło moją skórę i sprawiło że poczułem się  jakby ciepłe igiełki zagłębiły
się w niej.
Myślę, że to przejdzie to naszej małej codzienności. Siedzenie w salonie rankiem
kiedy reszta jeszcze śpi, z czymś ciepłym do picia i po prostu spędzając ze sobą
czas jak normalna para.  Nie mogliśmy powiedzieć chłopakom, nie byliśmy na to
gotowi, więc w  momentach jak ten, kiedy  mogliśmy siedzieć w centralnej części
domu mówiąc i robiąc co chcemy, mieliśmy urywek tego co  moglibyśmy mieć
gdybyśmy im powiedzieli.
Widok na to, co jeszcze długo nie stanie się kiedy osoby trzecie będą mogły to
widzieć. Kiedy o tym myślałem, wydawało mi się to absurdalne. W końcu, do
cholery, tylko się przytulamy. Chłopakom by to nie przeszkadzało, ale dziwnie
było  mi z faktem że ktoś obcy mógłby poczuć się zniesmaczony takim widokiem.
Heteroseksualne pary robią to ciągle, gdzie chcą i kiedy chcą.
- Nie zdążyłem ci podziękować za wczoraj...- mruknął ponownie wypuszczając
powietrze wprost  do mojego ucha.- Ale myślę że zrobię to w odpowiednim
momencie.
Pocałował krótko krawędź mojej żuchwy i zbliżył usta do moich. - Co ty na to?
Zignorowałem ciepło rozlewające się po mioim ciele i resztkami sił
powstrzymałem  się od pokonania ostatnich kilku centymetrów dzielących mnie
od jego malinowych  ust. Zamiast tego przyjrzałem się jego zielonym tęczówkom,
które zadziornie  zerkały na mnie.
- Myślę że to plan do przyjęcia.
W momencie z którym jego usta dotknęły moich, dosłownie za naszymi plecami
rozległ się odgłos jaki wydaje ktoś, kto jest mocno zszokowany. Każdy chyba
wie jakim dźwiękiem zasysa się wtedy powietrze. Odskoczyliśmy od siebie i w
tym samym momencie przenieśliśmy wzrok na drobną sylwetkę mojej siostry.
Miała poskręcane włosy, pogniecioną piżamę w kratę, a na jej twarzy malowało
się głębokie zdziwienie.
Wyglądała trochę jak ktoś kto zobaczył świętego Mikołaja, a  po chwili
uświadomił  sobie że to było niemożliwe, ponieważ on po prostu nie może
istnieć.
Potrząsnęła głową, zupełnie jak Haz, kiedy chce odgonić od siebie myśli.
- Zostawiłeś telefon, i dzwoniła Eleanor.
Harry spiął się słysząc imię dziewczyny i odwrócił się przodem do telewizora,
 po czym wbił wzrok w  jakiś punkt nad nim czerwieniąc się tak bardzo, że jego
twarz o mało co nie przybrała koloru moich spodni. Oprócz niezręczności tej
sytuacji  nie wiedziałem co mogło zawstydzić go aż tak bardzo, ale zepchnąłem
ciekawość na drugi plan i zwróciłem się do siostry.
- Odebrałaś, czy mam oddzwonić?
- Powiedziała że chciała tylko cię usłyszeć i że wieczorem już tu będą. Razem
z  Danielle.
- Liam się ucieszy- mruknął ledwo słyszalnie Harry. W myślach przyznałem
 mu rację.
- Dobrze, więc... Tak...- Nie miałem pojęcia co powinienem powiedzieć.
- Louis czy wy właśnie...No wiesz...?- Zapytała nieśmiało.
- Wiem jak to mogło wyglądać, ale to nie było to na co wyglądało- wydukałem.
Kiwnęła głową i skierowała się w kierunku schodów przystając po drodze i
odkładając mój telefon na komodę.
- Było blisko- zauważyłem.
Skinął głową i jęknął pod nosem.
- Tak bardzo cię to zawstydziło? To znaczy, twoja twarz miała kolor...
- Nie- uśmiechnął się pod nosem.
- Więc co to było?
- Byłeś uroczo speszony całym tym zajściem.
- A jaki to ma związek z...
- Taki- przerwał mi- że naszły mnie wyjątkowo brudne myśli z tobą w roli
głównej, Tomlinson.
- Uh.- Zrobiło mi się gorąco. - Możemy je zrealizować- mruknąłem.
Ponownie zbliżył usta do mojego ucha, przygryzając jego płatek. Drgnąłem
lekko,  czując  pulsujące ciepło w dolnych partiach brzucha.
- Mówiłem ci, że podziękuję ci w odpowiednim momencie.
Na to zdanie moje serce zamarło na chwilę, a później narzuciło szaleńczo
szybki  rytm. Jęknąłem ponownie czując jego oddech na szyi. Jego ręka zjechała
w dół  po mojej klatce piersiowej i zatrzymała się na biodrze. - Poza tym, twoja
siostra już nie śpi i reszta też pewnie zaraz wstanie.
Poczułem przemożną chęć pójścia na górę i pozamykania ich wszystkich w
pokojach.
Uśmiechnąłem się na myśl że właśnie przeszło mi przez głowę coś takiego.
Odsunąłem się od niego i chwyciłem w ręce kubek z ledwo już parującą kawą.
Poczułem szturchnięcie, i naczynie wyskoczyło z moich rąk zachlapując podłogę.
- Ty pacanie!
Zamachnąłem się na niego, ale wstał i potruchtał przez dystans między kanapą
a schodami, chichocząc jak poroniony.
- Poczekaj tylko- mruknąłem uśmiechając się złowrogo i rzuciłem się za nim,
potykając się raz na  schodach.
Wpadłem za nim do mojego pokoju i zamknąłem drzwi.
- Mały wypadek?- wykrztusił niezbyt przekonująco i opadł z westchnieniem na
łóżko, próbując się uspokoić.
- Och tak, na pewno.
Usiadłem obok niego i przyjrzałem mu się. T- shirt w którym spał podwinął
się do góry, przez co widziałem kawałek jego brzucha. Nie mogąc się
powstrzymać  przesunąłem po nim palcami.
Harry zachichotał i zaczął się wiercić. Zacząłem łaskotać go jak głupi, sam
śmiejąc  się z jego reakcji. Wił się, obracał, próbował zmusić żebym przestał i
robił to na tyle  skutecznie, że aby kontynuować torturę musiałem usiąść na nim
okrakiem.
- Daj mi spokój, potworze- wykrztusił czerwony na twarzy.
- Jedynym potworem jakiego tu widzę, jesteś ty- skrzywiłem się w żartach.
- To ty mnie więzisz. W dodatku torturujesz- nadął policzki i wziął głęboki
wdech
korzystając z chwili wytchnienia.
- Więżę cię?
- Siedzisz na mnie- podniósł się na łokciach i zaplótł dłonie na mojej szyi.- Chociaż
na to nie mam zamiaru się skarżyć.
- Nie?- Cmoknąłem go w usta, odrywając się kiedy miał zamiar przedłużyć
pocałunek. Uśmiechnął się szeroko, znów sięgając do moich ust. Ze złowieszczym
uśmiechem odwróciłem głowę.
- Och, przestań.
- Mam lepszy pomysł na zorganizowanie ci czasu, kochanie- wymruczałem mu
do ucha.
- Tak?
- Na dole jest pewna plama, która sama się nie zrobiła i sama się nie wytrze.
Parsknął lekceważąco i chwycił moją twarz w obie dłonie, przyciągając mocno
do siebie tak, że nie miałem możliwości nawet nią ruszyć.
Zassał moją dolną wargę, zachłannie spijając każdy pocałunek z moich ust.
Kiedy rozchyliłem wargi nie tracąc okazji wtargnął do moich ust, badając
podniebienie. Nie przerywając pocałunku  pchnął mnie w bok  i tym razem to
on na mnie usiadł. Rzucił mi figlarne spojrzenie i zaczął  obcałowywać moją
szyję.
Zewsząd buchało gorąco, a  na dole czułem kłopotliwe pulsowanie.
Czułem, że jutro będę miał więcej niż jedną malinkę następnego ranka.
Ociągając się odepchnąłem go lekko od siebie.
- Co?- zapytał zniecierpliwiony i rzucił mi władcze spojrzenie z górującej
pozycji.
- Wiesz gdzie szukać ścierki.
Wywrócił oczami i zszedł ze mnie, patrząc na mnie z irytacją, po czym
wyszedł z pokoju układając dziwnie spodnie.


                                                              ***
Dziewczyny nalegały, żeby ich przyjazd chociaż dla Liama był
niespodzianką, więc zajęliśmy go przygotowywaniem kolacji.
Niall stał przy garnku z gotującym się makaronem, nie spuszczając z niego
oka jakby z ułamku sekundy mógłby się zepsuć, a Harry i Zayn majstrowali
przy  sosie podczas kiedy ja nakrywałem do  stołu. Siedem nakryć.
- ZA DUŻO, ILE RAZY JESZCZE MAM TO POWTÓRZYĆ!- Zawołał Niall
z oburzeniem. - Przesolisz to, kretynie! Ugghhh.
- Po co tyle tego makaro... Spokojnie Horan, załapałem- doszedł mnie kpiący
głos Liama.
Kroki w korytarzu. Znajome chichoty.
- Louis!- Eleanor stanęła przede mną uśmiechnięta, ale wyglądała na
trochę strapioną. Zanim się obejrzałem padła mi w ramiona i pocałowała
krótko w usta.
- Jak lot?
- Super. Gdzie reszta? - uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Toczą bitwę ze spaghetti w kuchni.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę głośnych chichotów.
Wszyscy nawzajem zaczęli się ściskać i uśmiechać.
Harry korzystając z okazji zbliżył usta do mojego ucha.
- Bądź wiarygodny. I podejrzewam że dzisiaj wyląduję na kanapie, więc
wiedz że masz wstęp wolny.
Uśmiechnąłem się na myśl że zaprasza mnie w zasadzie do swojego łóżka.
W nocy.
Puściłem mu oczko i wróciłem do Eleanor.
Przez cały czas kiedy jedliśmy kolację co chwila zerkałem na Harrego,
jednak moje spojrzenie było zmuszone pozostać przy dziewczynie.
Uśmiechała się do mnie czule i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że jej
uśmiech  był naprawdę ładny, ale nie wzbudzał we mnie takich uczuć jak
uśmiech  Harrego.
Po kolacji obejrzeliśmy komedię romantyczną, która o dziwo była dobra i
mogłem się na niej skupić nie gapiąc się ciągle na Loczka.
Około dziesięć minut przed zakończeniem filmu poczułem że coś opadło mi
na ramię, a długie brązowe włosy połaskotały mnie po policzku.
- Chyba pójdę się położyć- mruknęła Eleanor patrząc na mnie i gładząc po
ramieniu.
Ucałowałem ją w czubek głowy, czując się dziwnie robiąc to przy Harrym i
wstałem ciągnąc ją lekko za rękę na górę.
W czasie kiedy brała prysznic reszta skończyła oglądać film i rozeszli się do
swoich pokoi, więc kiedy wszedłem do łazienki w całym domu było już
zupełnie cicho. Wyszedłem spod prysznica i położyłem się obok Eleanor, a ona
przytuliła się do mnie sennie.
Chwilę później zasnęła i przewróciła się na drugi bok, a ja wyśliznąłem się z
łóżka i zeszedłem na dół nie do końca wiedząc czego się spodziewać.
Harry przytulony do kołdry na rozłożonej kanapie. Słysząc kroki odwrócił
głowę w moim kierunku i uśmiechnął się.
- Nie śpisz?- zapytałem głupio i położyłem się obok niego, a on natychmiast
przylgnął do mnie odpychając kołdrę na bok tak, że spadła na podłogę.
- Zostawiłeś swoją dziewczynę- wymruczał i wpił się zachłannie w moje usta.
- Dla ciebie.- odpowiedziałem w jego rozchylone wargi, głaszcząc go po
nagich plecach, coraz niżej.
Kiedy moje dłonie zacisnęły się na jego pośladkach jęknął cicho i przyciągnął
mnie mocniej do siebie tak, że nie pozostał między  nami ani centymetr
 przestrzeni. Jego ręce gwałtownie przesunęły się po moim brzuchu w
poszukiwaniu krawędzi koszulki i pociągnęły ją gwałtownie do góry.
Moich uszu dobiegł dźwięk rozrywanych w pośpiechu szwów.
Podniósł się i drugi raz tego dnia usiadł na mnie okrakiem. Byłem pewien że
może poczuć niepełną jeszcze erekcję i po chwili utwierdził mnie w tym
przekonaniu, bo zaczął ocierać się swoim kroczem o moje, jednocześnie liżąc,
 przygryzając i całując mój tors. W jednej chwili stałem się boleśnie trwady, co
wywołało jęk Harrego. Drżącymi rękoma pociągnąłem jego dresowe spodnie w
dół i cisnąłem w kąt ciemnego pokoju. Mój kolega domagał się uwagi, pulsując
w bokserkach. Wiedziałem dokąd to wszystko zmierza i wcale nie miałem
zamiaru próbować tego powstrzymać. Myśl, że na górze śpią nasi przyjaciele,
moja siostra i dziewczyna oraz Danielle jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała.
Kiedy byłem blisko Harrego nic innego oprócz niego
samego się nie liczyło. Oprócz Harrego który w tej chwili siedział na mnie
w samych bokserkach, zsuwając mi dół od piżamy. Kiedy to robił umyślnie
przesunął dłonią po całej długości mojego członka i nie było nawet mowy
żebym był zdolny powstrzymać jęk jaki wydobył się z moich ust.
- Mmphh, Harry- zarzuciłem mu ręce na szyję i zacząłem powoli całować jego
delikatną skórę na niej. Czułem jak drży, a jego skóra była nienaturalnie ciepła.
- Lou- odezwał się cicho kiedy oderwałem się z cichym mlaskiem od jego szyi.
Wypuściłem drżący oddech i spojrzałem na niego pytająco. W jego błyszczących,
wypełnionych pożądaniem oczach błąkało się zwątpienie.
- Chcę cię poczuć.
Słysząc to zamarłem na chwilę, a później moje serce zaczęło walić jak młot tak
głośno że miałem wrażenie że obudzi wszystkich na górze. Niejednokrotnie
myślałem jakby to było, i myśl że Harry sam mi to zaproponował cholernie
mnie  podnieciła. On też tego chciał.
- Jesteś pewny?
- Jak nigdy.
Wsunął rękę pod poduszki i podał mi mały, niezidentyfikowany przedmiot.
Wytężyłem wzrok. Prezerwatywa. Zalało mnie wręcz uporczywe gorąco.
Zaraz na prawdę do tego dojdzie.
Rozerwałem opakowanie zębami, patrząc jak Harry zmienia pozycję.
Ułożyłem dłonie na jego biodrach, nagle zirytowany ciemnością. Nie widziałem
jego twarzy. Zawahałem się. Będzie go bolało?
- Louis, proszę. Już dłużej nie wytrzymam.
Z tonu jego głosu rzeczywiście można było wywnioskować że już dłużej nie
wytrzyma. Sam z resztą ledwo wytrzymywałem bez dotknięcia siebie teraz.
Wszedłem w niego, powoli, nie całkowicie. Z jego ust wydobył się jęk który
zdecydowanie nie był jękiem przyjemności.
- Mam przestać?
Potrząsnął gwałtownie głową. Kątem oka zauważyłem że przykłada sobie
rękę do ust. Jednym ruchem wszedłem w niego do końca, a uczucie którego
wtedy doznałem było jednym z najlepszych w moim życiu. Zacząłem się
delikatnie  poruszać ośmielony tym że chłopak zaczął się wić i wydawać z
siebie stłumione  jęki.
- Szybciej- wykrztusił odejmując rękę od twarzy. - Kurwa, szybciej!
Spełniłem jego żądanie, i po kilku chwilach byłem już na krawędzi. Też
musiałem zakryć usta, bo inaczej zwierzęce odgłosy jakie z siebie
wydawaliśmy obudziłyby cały dom i mogłoby być niezręcznie.
Po zroszonym potem ciele Harrego przeszedł gwałtowny dreszcz, i ręka na której
się opierał zjechała niżej.
- Louis- wysapał.- Ja... kurwa- mocniej przycisnął dłoń do ust, ale jego krzyk i
tak był trochę zbyt głośny. Na chwilę obleciał mnie strach że za chwilę ktoś
zejdzie na dół, ale rozproszyło mnie błogie uczucie własnego orgazmu.
Wykonałem jeszcze kilka ostatnich ruchów i wyszedłem z niego, pozwalając
sobie opaść na poduszki obok niego.
- Wow- wysapał.
- Wow- powtórzyłem, a on uśmiechnął się leniwie i odnalazł moją dłoń.
W tym samym momencie w którym ją ścisnął, jego uścisk się poluzował a
powieki ciężko opadły. Zasnął.
Także miałem taką ochotę. Zasnąć z nim tutaj, ale musiałem wracać na górę.
Przyglądałem mu się chwilę, po czym zadbałem o brak niezręcznych sytuacji
rano kiedy ktoś tu wejdzie, i czując się na prawdę błogo wróciłem na górę.
_______________________________________________________
Przepraszam że tak długo, mam nadzieję że jakoś wam to wynagrodziłam.
If you know what I mean.
Nie sądzę.

sobota, 9 czerwca 2012

Informacja.

Małe ogłoszenie.
Przede wszystkim z powodu zupełnego braku weny odcinek nie pojawił się w
zeszły weekend.
Miałam dużo rzeczy na głowie i ogromnego lenia, za co przepraszam.
Kolejnego odcinka można spodziewać się w przyszły weekend.
W miarę możliwości.
Dziękuję.